Dziwne zjawisko w Kudowie-Zdroju

Kudowa-Zdrój miasto

Prowadzę spokojne życie w mieście Kudowa Zdrój. Chciałbym opowiedzieć historię, która mi się wydarzyła. Jestem przekonany, że to co mnie spotkało, w żaden sposób nie można nazwać „zwykłym”, użyłbym raczej słowa „niezwykły”.

Co ciekawego wydarzyło się w Kudowa Zdrój?

Kudowa-Zdrój miastoNo to w końcu co się wydarzyło? Już przechodzę do konkretów. Trzy razy w tygodniu ubieram dres i rozpoczynam swój bieg po szlakach górskich. Tak było i tym razem. Kudowa Zdrój słynie z malowniczych krajobrazów, więc bieg po takich terenach jest bardzo przyjemny. Zawsze wybieram tą samą drogę i znam doskonale każdy jej szczegół. A przynajmniej tak myślałem. Tego pamiętnego dnia ujrzałem z daleka drewnianą chatkę, której wcześniej mój wzrok nie spostrzegał. Z ciekawości zmieniłem trasę i skierowałem się w stronę owej chatki. Wszedłem do tajemniczego miejsca i właściwie nic interesującego nie przykuło mojej uwagi. Zamierzałem już wyjść, gdy drzwi z hukiem same się zamknęły i to na pewno nie za sprawą przeciągu. Przeciętny człowiek wystraszyłby się takiej sytuacji, tak i ja też poczułem niebezpieczeństwo. Próby ponownego otworzenia drzwi odnosiły sromotną klęskę. Przerażony spróbowałem innego wyjścia z tej trudnej sytuacji, więc sięgnąłem po telefon, który właśnie w tym momencie się rozładował. Myśląc, że zaraz zginę, usłyszałem śpiew, który spowodował u mnie dreszcze. Sądząc po głosie, mogłaby to być mała dziewczynka. Skupiając się na słowach, wiedziałem jedno, żywy z tego nie wyjdę. Człowiek, który prowadził sobie spokojne życie w mieście Kudowa Zdrój, zginie w niewyjaśnionych okolicznościach.

Próbując pogodzić się z nieuchronnym końcem, drzwi nagle się otworzyły. Nie zastanawiając się wybiegłem. Przeżyłem. Szybko po wydarzeniu opowiedziałem wszystko mojemu przyjacielowi i ustaliliśmy, że musimy to wszystko zbadać, więc razem tam pójdziemy kolejnego dnia. Nazajutrz chatki już nie było…