Kiedy byłam mała, moja mama często zabierała mnie i mojego brata do pobliskiej kawiarni. Jak tylko robiło się cieplej, to dopominaliśmy się, żeby zabrać nas na lody czy jakieś ciastko. Zawsze mieli oni dobre jedzenie, a dla nas to mimo wszystko było niezła wyprawa.
Automaty z kapsułkami – dodatek do kawiarni
Musieliśmy się zebrać i przejść kawałek, a po lodach chodziliśmy nad rzekę i do parku z palcem zabaw. Zawsze kiedy tam chodziliśmy, to się cieszyliśmy się również z tego powodu, że były tam automaty do sprzedaży zabawek z kapsułkami i inne. Wystarczyło wrzucić tam złotówkę lub dwa, przekręcić pokrętło i wypadały jakieś kapsułki z małymi zabawkami. Czasem była to jakaś plastikowa biżuteria, wtedy brat oddawał mi ją, a ja mu oddawałam zabawkę, jak to były przylepiające się gumowe łapki. Zatem zawsze ktoś z nas coś dostawał. Mój brat szczególnie lubił piłeczki kauczukowe, bo często je gubił i musiał dokupywać kolejne. Jak dla mnie była to nudna zabawa, bo tylko dało się taką piłeczką odbijać, i nic poza tym. Ja już wolałam automaty do gum, bo przynajmniej można było coś żuć gumę, czyli zawsze jakiś pożytek. Jak byliśmy mniejsi to interesowało nas automaty zarobkowe, czyli takie samochodziki i kucyki które się ruszały, jak wrzuciło się do nich pieniądze, ale z czasem przestało nas to bawić. W końcu to też nie było nic ciekawego. Jak jest się dzieckiem to takie bujanie się jest ciekawe, ale potem przerzuciliśmy się na wspominane automaty z kapsułkami i automaty do gum.
Miło mieć takie dobre wspomnienia z dzieciństwa. Kawiarnia do której chodziliśmy już nie istnieje, ale czasem patrzę z sentymentem na te automaty ustawiane w sklepach czy innych kawiarniach.